Chanel

wszedl do sklepu odwaznym krokiem i skierowal sie od razu ku sprzedawczyni by pomogla mu wybierac prezent bo jutro urodziny jego prababci a on nie wie co jej kupic

właśnie oglądała torebkę gdy nagle przed nia wyskoczyl jakis chlopak. przez przypadek zawadzila o niego swoja ysl i stracila rownage.

spojrzal sie na dziewczyne na ktora wpadl
- przepraszam bardzo, nie zauwazylem cie
podal jej reke i pomogl wstac

- jakim cudem mnie nie zauwazyles? przeciez szlam z naprzeciwka i to wolno
odgarnela wlosy z czola
- a do tego nie wiesz ze chodzi sie po prawej stronie? ty szedles z lewej!
polozyla reke na biodrze i spojrzala wyniosle

- spiesze sie! jezeli tu niczego nie znajde na prezent dla mojej babci to czeka mnie jeszcze 999999 innych sklepow
przyznal ze dziewczyna mu sie podobala
- moze w ramach rekompensaty zaproszę cię na kawę?

rozważyła tą propozycję - no dobrze
- tylko byś musiał poczekać aż wybiorę buty
podeszła do półki z butami kołysząc biodrami i znalazła jedną parę którą chciała przymierzyć. schyliła się wypinając tyłek w kierunku chłopaka by następnie odwrócić głowę i uraczyć go swoim zalotnym spojrzeniem

zareagował entuzjastycznie na widoki pokazane mu przez dziewczyne
gdy zrozumial, ze nie poznal nawet jeszcze imienia dziewczyny
- jak masz na imię? - powiedział siadając na skórzaną pufę

- lindsey - odpowiedziala. - podobaja mi sie te buty, wezme je.
podeszla szybko do kasy i wyjela swoja czarna karte a po chwili wrocila z torba w rece.
- a ty?

- ze imię? jerry.
uśmiechnął się do niej i wyciągnął rękę by wziąć jej torbę
- idziemy?

- a co z prezentem dla babci, mamy czy tam kogo?
oddała mu torbę z uśmiechem a następnie wyjęła gumę z torebki

- kupię go jutro. najwyżej wpadnę na inną piękną nieznajomą z którą zaraz napiję się kawy - odpowiedział. otworzył drzwi i razem wyszli na słoneczną ulicę.