kamyki

weszla do klubu pijana i od razu usiadla przy barze.
- cosmo prosze - zawolala do barmana. postawila swoja torebke na ladzie.

siedziala przy kontuarze gdy zobaczyla ze obok usiadla jakas dziewczyna.
przesunela sie w jej strone.
- kocham twoja sukienke - powiedziala spogladajac na jej cialo. - cala jestes perfekcyjna.

spojrzala sie na dziewczyne. usmiechnela sie.
- dziekuje bardzo. - wyciagnela dlon - mette jestem.

tez poslala dziewczynie promienny usmiech.
- a ja skye.
wydela pelne usta a nastepnie przygryzla wargi. chwycila truskawke w czekoladzie i zaczela ja oblizywac.

przygladal sie dziewczynom i nie wytrzymal. podszedl do nich.
- drinki dla pieknych pan.

samo patrzenie na prezaca sie skye sprawilo ze mette miala mokro w majtkach.
nastepnie spojrzala spod rzes na faceta.
- czyzbys chcial nas poderwac? - powiedziała.

poprawil kolniezyk koszuli.
- was zawsze, slicznotki.
zaprosil dziewczyny gestem do stolika.

poszła razem z mette za chłopakiem. usiadły po jednej stronie, on po drugiej.
skye patrząc figlarnie na mette położyła jej reke na udzie, a nastepnie podjechała w stronę jej majtek. zachichotała gdy sie upewniła że ich nie ma.

mette byla zbyt pijana by sie przejac etycznoscia postawy skye, wiec akceptowala jej pieszczoty, w miedzyczasie sama wlozyla jej reke miedzy uda.
- ja jestem mette, to skye - powiedziala wskazujac na dziewczyne obok niej. - A ty?

- simon - odpowiedział.
zauwazyl jak dziewczyny zabawiaja sie pod stolem i troche sie podniecil.
postawil kolejna kolejke drinkow.

- moze pojdziemy we trojke do toalety? maja tu ogromne kabiny - powiedziała i mrugnęła okiem do simona.

mette sie usmiechnela.
- ja z checia - odpowiedziala. wziela za reke simona i skye by nastepnie wejsc z nimi do meskiej toalety, do jednej z kabin. rzeczywiscie kabiny byly ogromne, wiec popchnela chlopaka na sedes, a sama odwrocila sie w strone skye i zaczela ja calowac po szyi i dekolcie.

chlopak zniecierpliwiony zaczal sie rozbierac az zostal w samych bokserkach.
- chodzcie tutaj - zamruczal i pociagnal skye na kolana. rozebral ja cala i zaczal ja ruchac az dziewczyna zaczela glosno jeczec na cala lazienke. obok stala mette, wiec piescil jej piersi.

skye przezywala orgazm za orgazmem, kiedy chlopak nagle przestal. jeknela po raz ostatni i zaczela glosno dyszec lezac na klacie simona. zeszla z chlopaka i pocalowala przelotnie mette.

- teraz moja kolej - zawolala wesolo i uwodzicielsko spojrzala na simona. usiadla na jego kolanach i zaczela rytmicznie poruszac miednica. zaczela lekko dyszec i pojekiwac. chwycila simona za wlosy i zaczynala poruszac sie coraz szybciej i szybciej az chlopak zajeczal i spuscil sie w nia. ucalowala chlopaka i wstala, zakladajac swoje ciuchy.
- bylo bosko kotku. musimy to powtorzyc - powiedziala nakladajac bielizne.

- bedziecie w piatek w cinnamonie? - zapytał. - bo jezeli tak, to sie na pewno zobaczymy. ja juz musze isc. dbajcie o siebie dziewczynki.
podszedl do kazdej z osobna i zlozyl na ich ustach niesamowity pocalunek, przy okazji lapiac je za ich chude tyłki. wyszedł z kabiny i dziewczyny juz go nie widzialy.

usiadla na sedesie i przyciagnela skye do siebie. mette spojrzala spod rzes na dziewczyne.
- moze pojdziemy teraz do mnie? - powiedziała. trzymala rece na talii skye calujac jej podbrzusze. zdjela jeszcze raz jej majtki i wsadzila reke dajac dziewczynie kolejna fale rozkoszy.

- uhmmm - zajeczala.
po chwili chwycila reke mette i oblizala jej palec, nastepnie calujac ja z jezyczkiem.
- pojdzmy do mnie. mam mnostwo zabawek. - i nie czekajac na zgode dziewczyny wziela ja za nadgarstek i wyszla z lazienki. razem wyszly nastepnie na ulice i popedzily w kierunku domu skye

weszła do klubu i natychmiast rzuciła swoją torbę na jednej z sof sali vip. polozyla gladko wydepilowane nogi na stole i zapalila papierosa w cygarniczce. zamowila dwie butelki szampana i wyciagnela komorke by sprawdzic maile.

wyszedł z łazienki i rozejrzał się w około.
dostrzegl swoja przyjaciolke w rogu wiec machnal do niej reka i podbiegl do niej.
- czesc kochana - powiedzial calujac ja w policzek i siadajac obok. sam wyciagnal swoje camele i zapalil zlota zapalniczka zippo. - co tam u ciebie?

- szczerze? - zapytała - mam szczególnie dosyć swojego brata. znajac swiat juz tutaj gdzies jest i zarywa do dziewczyn jeszcze mlodszych ode mnie.
sama wizja simona posuwajacego jakas czternastolatke obrzydzila ja na tyle, ze o malo nie zwymiotowala do torebki.

poprawił swoje włosy i westchnal na samo wspomnienie brata tallulah.
- simon jest swietny. co prawda go nie znam, ale z daleka jest fantastyczny.
pochylil sie lekko ku dziewczynie.
- jak bym go zlapal do lozka to juz nigdy bym go nie wypuscil - powiedzial i puscil jej oko.

zadlawila sie lykiem swojego szampana.
- bleeee - udała wymioty, a następnie lekko uderzyła charliego w czoło.
- jestem jego siostra, nie musze wiedziec o twoich fantazjach na jego temat - zniesmaczona odlozyla kieliszek na stol i przypatrzyla sie idealnie zadbanym stopom w gladiatorkach.
- charlie? slonko, a byłeś kiedyś z dziewczyną?

on też się zakrztusił.
- co? ja? - zapytał głupawo. - raz, może dwaaa - powiedział wolno.
spojrzał tallulah w oczy i nie wytrzymal presji jej spojrzenia.
- no dobra, nigdy. i nigdy, nigdy, nigdy, nie zamierzam - dla podkreslenia sensu zdania uderzal w stol za kazdym razem powiedział nigdy.